Po wyprowadzce z rodzinnego domu Luiza wynajęła mikroskopijne mieszkanko w centrum. Standard nie należał do najlepszych, ale cieszyła się, że w końcu ma swój własny kąt.
Ohhh, jak miło!
Hmmmmm, może jednak nie...
#awkward
Luiza nie zamierzała bynajmniej siedzieć w domu...
Jako pierwszy cel obrała sobie nowo otwarty sklep odzieżowy.
Nie przejmowała się pieniędzmi i wydała tam prawie połowę swoich (niewielkich swoją drogą) oszczędności.
Sprzedawczyni zwęszyła dobrą klientkę, zobaczcie jak się cieszy
A myślałem, że takie rzeczy to tylko w Polsce
Metamorfoza nie byłaby oczywiście kompletna bez nowej fryzury i makijażu.
Chyba wolę Luizę w tym wydaniu nawet jeśli mam być szczery
Chociaż te cienie jakieś słabe, będę musiał je zmienić
Uwieńczeniem pierwszego dnia "prawdziwej dorosłości" była wizyta w lokalnym klubie...
Bez nazwy jeszcze, chętnie usłyszę Wasze propozycje
...feat. najbrzydszego NPC w historii...
...i nadpobudliwą czarownicę
Kocham to zdjęcie
Wydawać by się mogło, że Luiza w końcu znalazła swoje miejsce na świecie, że w końcu wszystko było dobrze...
...ale czy rzeczywiście?
Życie Luizy zamieniło się w smętną rutynę.
Wstawała około południa żeby coś zjeść...
...i zaraz potem wyruszyć do baru. Wracała po nocy, nierzadko zdarzało się jej spędzić noc na chodniku tuż przed własnym domem.
Zmagała się się też z częstymi napadami szału, po których przychodziła apatia.
Chill -,-
Wszystko zmieniło się, gdy dowiedziała się, że do mieszkania naprzeciwko wprowadził się ktoś nowy.
Nie mając nic lepszego do roboty postanowiła powitać nowego sąsiada.
Był to niejaki Leon Nowak.
Właściwie nikt nie wiedział o nim praktycznie nic, ponoć wrócił właśnie z emigracji do rodzinnego miasta.
Nie wiem czy to tylko ja, ale kojarzy mi się z tym panem...
Luiza szybko złapała kontakt z Leonem.
Jak ja uwielbiam interakcję "spędzaj czas"
Luiza była wczorajsza, wybaczcie jej
Między młodymi zaiskrzyło.
Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, a przelotna znajomość zamieniła się w gorący romans.
Luiza w końcu poczuła jakiś sens w swoim życiu. Tego właśnie potrzebowała, ciągłej uwagi, wręcz uwielbienia.
Prędzej czy później musiało dojść do sami wiemy czego
Amory amorami, ale pieniądze musiały się kiedyś skończyć. Luiza załapała jakąś dorywczą pracę na stacji benzynowej...
...co było Leonowi wyjątkowo na rękę...
***
Małofiejowie dosyć szybko pozbierali się po tak nagłym odejściu Luizy. Doszli do wniosku, że mimo wszystko jest dorosła i nie mogą jej dyktować jak ma żyć. Teraz najważniejsze były przygotowania do przyjścia dziecka.
Miłość kwitła swoim starym tempem
Celina ma co chwilę coś innego na sobie, bo kombinowałem coś z tymi ciążowymi ciuchami, nie zwracajcie na to uwagi
Nie obyło się też bez kilku nieprzyjemnych momentów.
Strażak prawie stratował psa
I za Alfredem też najwidoczniej nie przepada...
Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, nawet kotlety, które spowodowały całe to zamieszanie okazały się w miarę zjadliwe.
Spuścić ich z oka na kilka sekund a syn z ojcem już w łóżku razem lądują
Adaś coraz lepiej radził sobie w pracy.
Chociaż garnitur miał wyjątkowo nietwarzowy
Celina nie próżnowała i przez dziewięć miesięcy ciąży napisała calutką powieść, która sprzedała się całkiem dobrze!
Nikt jakoś nie miał głowy do zajmowania się ogródkiem
Wielki dzień w końcu nadszedł.
Celina rodziła w starym pokoju Luizy <ok>
ARE YOU KIDDING?!
Na świat przyszły bliźnięta, Alan i Kuba
Nie mam pojęcia który jest który