Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 15.11.2008, 14:17   #1
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Krwawe Przeznaczenie...

Moje pierwsze FS, więc proszę o wyrozumiałość. Właściwie to wkleiłam tylko zdjęcia do opowiadania, które zamieściłam w dziale z twórczością. Mam nadzieję, że będzie się podobać. Pierwszy rozdział jest krótki, dlatego też mało zdjęć.

II odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...76&postcount=8
III odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...1&postcount=18
IV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...3&postcount=25
V odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=34
VI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...3&postcount=42
VII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...0&postcount=46
VIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=54
IX odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...9&postcount=63
X odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...1&postcount=71
XI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...7&postcount=82
XII, XIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...7&postcount=96
XIV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=107
XV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=118
XVI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=128
XVII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=143
XVIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=161


Krwawe Przeznaczenie

Czwartkowe południe, najbardziej stresujący moment tego tygodnia- oddanie testów z matematyki, które pisaliśmy w poprzednim tygodniu. Zawsze dobrze się uczyłam, ale denerwuje się w takich momentach. Emocje opadły dopiero, gdy dostałam kartkę do ręki. W klasie nagle zrobiło się głośno. Połowa była zachwycona dobrymi stopniami, reszta zrzędziła i klęła pod nosem. Spojrzałam na mój arkusz, na którym widniała jak zwykle duża, czerwona litera A. Oderwałam wzrok od kartki i spojrzałam przed siebie na profesora, który skończył rozdawać prace i zasiadł za swoim biurkiem, otwierając dziennik. Po niedługiej chwili wstał i ponownie przeszedł po klasie, zbierając testy. Zatrzymał się przed moją ławką i uśmiechnął się do mnie. Szczerze mówiąc poczułam się dziwnie i chyba nawet się zarumieniłam. Odwróciłam wzrok i zaczęłam szybko pakować długopisy do piórnika.
-Wspaniale Panno Greene. Gratuluję najlepszej oceny w klasie.- w całym pomieszczeniu, rozległ się głos zachwyconego nauczyciela.- Mam nadzieję, że w przyszłym roku, również weźmiesz udział w konkursie matematycznym i tym razem uda ci się wygrać.
-Tak, też mam taką nadzieję.- odpowiedziałam cicho.
Później rozległ się dzwonek i wszyscy wylali się z na korytarz, rozmawiając i śmiejąc się głośno. Podniosłam z podłogi swój plecak i ruszyłam za tłumem w stronę drzwi. Podeszłam do pobliskiego parapetu i wyciągnęłam kanapkę, którą rano zrobiła mi mama. W prawdzie zazwyczaj robiłam sobie je sama, ale ostatnio po zaginięciu brata, mama nie wie co ma ze sobą zrobić. Wzięła wolne, aby móc być w domu, kiedy ten się odnajdzie. Wydaje mi się, że to był zły pomysł. Nawet kilka razy rozmawiałyśmy na ten temat, ale ona nie daje sobie wytłumaczyć. Szwenda się po domu jak cień, z telefonem w ręce i wynajduje sobie wiecznie jakąś robotę, a kiedy myśli, że nie ma mnie w domu, to zamyka się w pokoju i płacze. Michael jest dwa lata starszy ode mnie, ale mama nadal traktuje go jak małego chłopca. Tego wieczoru, kiedy ostatni raz go widziałam, chciał wybrać się na imprezę do znajomego. Matka zrobiła mu scenę, że przesadza i nie zgadza się na tak długie wypady i pijaństwo. Ostro się wtedy pokłócili, a później brat trzasnął drzwiami i nie wrócił do dzisiaj. Szczerze mówiąc, ja też się o niego martwię. Relacje między nami nie były nigdy najlepsze, ale nie wraca od miesiąca. Boję się, że mógł wkopać się w jakieś tarapaty, ponieważ lubił wdawać się w różnego rodzaju bójki...
Ugryzłam kawałek kanapki i spojrzałam na przechodzących pod oknem uczniów.
-Spójrz Clara, nasza słonica znowu coś pochłania, niedługo nie zmieści się w drzwiach!- usłyszałam za sobą rozmowę szkolnych cheerleaderek.

Dziewczyny parsknęły śmiechem i ruszyły przed siebie. Jedna z nich to Emily Roberts, kapitan chearleederek, najładniejsza i najpopularniejsza dziewczyna w szkole, Clara Benet, to jej najlepsza przyjaciółka, która zazwyczaj towarzyszy jej w oczernianiu innych. Powinnam być już do tego przyzwyczajona, w końcu przechodzę przez to już drugi rok, jednak z każdym dniem boli bardziej. Postanowiłam schować jedzenie z powrotem do plecaka i wyjść na świeże powietrze. Przechodząc przez szkolny dziedziniec, słyszałam jeszcze uszczypliwe uwagi na temat mojego wyglądu i nauki. Odeszłam najdalej od tłumu i usiadłam pod drzewem na trawie. Poczułam jak mój żołądek burczy z głodu, gdyż nie jadłam rano śniadania. Nie miałam najmniejszej ochoty znowu wyciągać jedzenia i dawać kolejną okazję ludziom, do naśmiewania się ze mnie i nabijania się z mojej tuszy. Co prawda byłam gruba, ale to chyba nie jest jeszcze powód, żeby się tak wyżywać. Uczniowie w mojej szkole, nie rozumieją jakim cudem takie coś jak ja, przyszło na świat akurat w rodzinie Greene, między samymi pięknościami. Owszem, zdążyłam zauważyć, że nie pasuje do swojej rodziny. Czasami zastanawiałam się, czy nie podmienili mnie w szpitalu, lub czy nie jestem adoptowana. Moja starsza siostra Sasha, była kapitanem chearleederek i zaczęła nawet karierę modelki, która później rzuciła dla sportu. Wszyscy uważali ją za piękność, nie da się ukryć, że ja też, jednak nie traktowała wszystkich z góry, jak robi to Emily czy Clara. To samo tyczy się mojego brata, Michaela. Skończył liceum rok temu, ale nadal mówi o nim cała szkoła, jaki to był świetny i przystojny. Nie to co ja... czarna owca w stadzie, brzydkie kaczątko. Tak naprawdę, nic nie łączy mnie z moją rodziną. Jakbym przyleciała z innej planety i zapomniała schować czułki. Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej najlepszej przyjaciółki, która właśnie usiadła obok, częstując mnie pizzą.
-Sarah, wydaje mi się, czy jesteś smutna?- zapytała z troską, odkładając jedzenie na tekturową tackę, którą trzymała na kolanach.- coś się stało?
-Nic się nie stało, mam po prostu zły dzień.- Skłamałam, nie patrząc jej się w oczy. Clover jednak nie dawała za wygraną i dalej drążyła temat. Clover znam od małego. Pamiętam, że kiedy wszystkie dzieci odwróciły się ode mnie, ona jako jedyna chciała ze mną rozmawiać. Odwiedzałyśmy się wzajemnie, bawiłyśmy się i jeździłyśmy na wycieczki. Mogę spokojnie powiedzieć, że jest to osoba, na którą zawsze mogłam, i nadal mogę liczyć.
-No wyduś to z siebie, przecież widzę, że coś cię gryzie.- ciągnęła dalej czarnowłosa.- znamy się tyle lat... możemy powiedzieć sobie wszystko.
-Tak, ale... Clover, za chwile będzie dzwonek. Pogadamy o tym później.- tak naprawdę, chciałam się komuś w końcu wyżalić, ale szkoła, to nie jest odpowiednie miejsce.
-Nie wykręcisz się... gość od w-fu się rozchorował, i mamy godzinę wolnego. Nie wiedziałaś o tym?
-Rzeczywiście... zapomniałam o tym.- no to jestem w kropce.
-No to opowiadaj. Postaram się pomóc, w miarę moich możliwości.
-Mnie się nie da pomóc. Jestem brzydkim i grubym kujonem, z którego się wszyscy naśmiewają. Mam tego dość! Czasami chciałabym się schować gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie znajdzie, a na dodatek martwię się o Michaela. Nie ma go już cały miesiąc.. a jeśli mu się coś stało?
-Sarah... przecież on już nie raz wychodził i wracał po kilku tygodniach. Prawie każda kłótnia z twoja mamą, tak się kończy. Prokuratorzy potrafią dać w kość. Na pewno niedługo wróci, nie martw się.- Clover położyła mi rękę na ramieniu i uśmiechnęła się. Po chwili sięgnęła po zimny już kawałek pizzy i ponownie zapytała czy mam ochotę. W żołądku burczało mi coraz bardziej, a teraz nie dało się już tego ukryć. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco i zapytała.
-Jadłaś coś dzisiaj? Nie widziałam cię na stołówce.
-Próbowałam, ale rozmyśliłam się, kiedy usłyszałam komentarz Emily.- odpowiedziałam ze smutkiem, spuszczając wzrok na trawę.

-Nie przejmuj się tym co ona gada. To zarozumiała lala, pozbawiona inteligencji, a ty musisz jeść... jeszcze teraz w czasie egzaminów. Trzeba mieć dużo energii.
-Łatwo ci mówić. Ty jesteś chuda i nikt ci nie ubliża. Nie zrozumiesz tego, co ja czuje. Nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.- wiedziałam, że jest jej przykro. Patrzyłam na jej zasmuconą minę i czułam się jak świnia, bo przecież to nie jej wina że wyglądam, tak jak wyglądam. Postanowiłam ją przeprosić i zjeść swoją kanapkę, ale to ostatni raz, kiedy jem takie kaloryczne rzeczy. Nie mogę dłużej użalać się nad sobą, tylko coś z tym zrobić. Do końca lekcji siedziałyśmy w tym samym miejscu. W-f, była to ostatnia lekcja w tym dniu, więc od razu po dzwonku udałam się do domu. Kiedy przechodziłam przez parking, zobaczyłam chłopaka, który podobał mi się od pierwszej klasy, a który zwracał na mnie uwagę tylko wtedy, kiedy przychodził test z włoskiego. Roger Woods, kapitan drużyny koszykarskiej i najprzystojniejszy facet w szkole, stał teraz oparty o swoje bmw i rozmawiał z kumplem. Gdy się uśmiechał i przeczesywał palcami swoje blond włosy, wyglądał jeszcze lepiej. Szkoda tylko, że nie miałam u niego najmniejszych szans. Przeszłam przez parking i wyszłam na chodnik, który prowadził wprost do mojego domu. Spacer nie trwał długo, gdyż mieszkałam nie daleko. Kiedy przekroczyłam próg, zdjęłam bluzę i powiesiłam ją na wieszaku, po czym wbiegłam na piętro wprost do swojego pokoju. Położyłam komórkę na szafce nocnej, poprawiłam poduszkę i położyłam się na łóżku, wbijając wzrok w sufit.

Gdybym tylko mogła cos zrobić, żeby schudnąć przez wakacje i zmienić coś w swoim wyglądzie. Mama nigdy nie zgodziłaby się na jakąkolwiek dietę, bo uważa, że jestem na nie za młoda, i że nic nie dają. Tak właściwie to mam to gdzieś! Jestem na tyle zdesperowana, że spróbuję wszystkiego, aby tylko pozbyć się tego tłuszczu. Może wtedy Roger się mną zainteresuje. Na szczęście mama pracuje jako prokurator i w domu praktycznie, tylko nocuje. Wstałam z łóżka i zasiadłam do komputera. Po paru minutach wyszłam z pokoju, aby wziąć z kuchni coś do picia. Weszłam do pomieszczenia i położyłam dłoń na lodówce. Na jej zewnętrznej stronie widniała, przyczepiona magnesami z jogurtów kartka, napisana najwidoczniej rano przez mamę.
„Pojechałam do Suzanne, bo zapraszała mnie już tyle razy, że nie mogłam jej odmówić. W lodówce zostawiłam ci obiad. Wrócę wieczorem, baw się dobrze. Mama” Oczywiście obiad najważniejszy, umarłabym z głodu, gdyby mi go nie zostawiła. Z niesmakiem odczepiłam liścik, zmięłam w ręce i wyrzuciłam do kosza, po czym ponownie podeszłam do lodówki wyciągając z niej butelkę wody niegazowanej. Nalałam sobie pełną szklankę, usiadłam przy stole, następnie przysunęłam do siebie gazetę, leżącą po drugiej stronie. Wypiłam łyk, odstawiłam szklankę i zabrałam się do czytania.

Chciałam przez chwilę zając głowę czymś innym, niż tylko moimi problemami. Po przejrzeniu dziesięciu stron, odłożyłam czasopismo z powrotem na miejsce ze zirytowaną miną. Jak tu nie myśleć, kiedy na każdej stronie chuda modelka w świetnych ciuchach... z drugiej strony trudno żeby nie, skoro to gazeta o modzie. Dziwne. Kiedy o tym pomyślałam, przypomniała mi się Sasha i jak dawno się z nią nie widziałam i nawet nie kontaktowałam. Wstałam i pobiegłam do pokoju. Włączyłam pocztę i postanowiłam naskrobać jej emalia. Dzwonić nawet nie próbowałam, bo zazwyczaj kończyło się to tym, że gawędziłam sobie z jej pocztą głosową. Dopiero teraz zauważyłam jak dawno nie odczytywałam wiadomości. Okazało się, że Sasha od dłuższego czasu próbowała się ze mną skontaktować, a ja jej nie odpisywałam. Otworzyłam ostatnią wiadomość i odczytałam jej treść.
Cześć Siostrzyczko!
Zastanawiam się dlaczego nie odpisujesz na moje maile. Mama pisała mi, że Michael już 3 tygodnie nie dał znaku życia. Czy coś wiadomo na ten temat? Dzwoniłam do ciebie i do mamy, ale chyba jest jakiś problem w telekomunikacji, bo nie mogłam się nigdy dodzwonić. Napisz mi jak najszybciej, czy Michael się znalazł i co u ciebie słychać. Stęskniłam się za wami, ale na razie nie mam czasu przyjechać. Kupa roboty w fitness klubie. Nagle wszystkich napadła chęć na odchudzanie. Całuski i czekam na odpowiedź.
Sasha

Lepszej wymówki nie mogła wymyślić? Dziwne, że w całym Nowym Yorku nie ma budki telefonicznej z której nie mogłaby zadzwonić. Po prostu boi się złej wiadomości, lub usłyszeć płacz mamy. Zawsze uciekała przed problemami. Lepiej poczekać w spokoju na maila niż trząść portkami w czasie rozmowy telefonicznej. Najechałam kursorem na przycisk ODPISZ, ale kiedy miałam zabierać się do pisania, usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Podskoczyłam na krześle, a serce zaczęło mi szybciej bić.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad

Ostatnio edytowane przez Vipera : 11.04.2009 - 17:26
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 

Tagi
fantasy, wampiry, wilkołaki


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 21:39.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023