View Single Post
stare 29.10.2016, 13:32   #5
VillemoKitty
 
Zarejestrowany: 09.10.2016
Skąd: Grudziądz
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 12
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Sięgając po marzenia

Dziękuję za miły komentarz!

ODCINEK III

Aria w pośpiechu się ubrała, i jeszcze ze śniadaniem w ręce, poszła powitać gościa. Ku jej zdziwieniu okazał się nim być Marcus.



Nie chciała być niegrzeczna i zaprosiła mężczyznę do środka. Choć jej niechęć do bycia niemiłą, była tylko wymówką. W głębi duszy ucieszyła się, że zobaczyła trenera, na widok którego szybciej zabiło jej serce.

Była tak nim zauroczona, że nie protestowała, gdy zaczął ją kokietować. Aria była spragniona zainteresowania jakiegoś samca i w tamtym momencie zachowywała się jak typowa, niedoświadczona i naiwna nastolatka – niewiele myślała i dała ponieść się emocjom.




- Od razu wydałaś mi się wyjątkowa – uśmiechnął się zalotnie.



- Doszedłem też do pewnych wniosków – zaśmiał się, lustrując kobietę wzrokiem.



- Oczarowała mnie twoja determinacja.

Aria chyba przestała oddychać. Wpatrywała się w Marcusa maślanymi oczyma.

- Przemyśl moją propozycję.. – zawahał się. – Mianowicie, chciałbym.. Chcę, abyś rozpoczęła trening indywidualny pod moim okiem.




- Będę zaszczycona – wymamrotała zawstydzona dziewczyna, która spłonęła rumieńcem. – Ale .. Nie stać mnie na to! – wyszczerzyła oczy i cała jej radość zniknęła.

- Ha, ha! Nie martw się o to – przysunął się do Arii i chwycił jej dłonie. Kobieta znów poczuła, że jej serce chce opuścić swoje miejsce i wyskoczyć z klatki piersiowej.




- Potraktuj to jako prezent – uśmiechnął się i poprawił włosy, eksponując przy tym pokaźny triceps. – Prezent dla pięknej kobiety.



Para prowadziła taką sugestywną rozmowę jeszcze przez blisko godzinę. Marcus był coraz odważniejszy i posunął się krok dalej…



A nawet o dwa, trzy i cztery kroki dalej…
Aria była tak zaślepiona, że nawet nie przyszło jej do głowy, by zaprotestować.






Kilka dni później Aria spotyka się z Holiday. Zaczynają od niewinnej wymiany informacji między sobą oraz kilku ploteczek.
W końcu jednak blondynka porusza temat Marcusa.



Szatynka żywo zaczęła relację na temat ich ostatniego spotkania.
- Przyszedł z samego rana. Żałuj, że nie widziałaś mojej miny jak go zobaczyłam przez judaszowe oko – zaśmiała się dziewczyna.



Im dalej się posuwała z opowieścią tym ściszała głos.
- No i zaproponował mi treningi indywidualne.



W końcu, Aria, prawie już szepcąc, z wypiekami na twarzy, opowiada Holiday, co zaszło między nią a Marcusem.

Blondynka nie była na to przygotowana. Doznała głębokiego szoku.



-Później spotkałam się z nim jeszcze kilka razy. On naprawdę traktuje mnie jak najprawdziwszą księżniczkę! – Dziewczyna ma uśmiech od ucha do ucha. Holiday wydaje się podchodzić do całej sprawy dość sceptycznie. –Nadal nie mogę uwierzyć w swoje szczęście.



Kobiety zgłodniały, więc poszły zamówić sobie po ciachu. Pani za ladą chyba jest przerażona ilością klientów.



- Będziesz pierwszą osoba, która się o tym dowie, więc schowaj język za zębami.

Aria szepce coś na ucho Holiday, która jest niezwykle zaskoczona. Na początku nie wie jak zareagować na taką wiadomość, ale widząc radość Arii, cieszy się razem z nią.





Niedługo później blondynka musi wracać do domu, więc Aria rozmawia z innymi gośćmi kawiarni, zajadając ciastko.



Dziewczyna spostrzega Marcusa. Nie spodziewała się go tu, ale natychmiast go zatrzymuje.



- Chciałam się z tobą spotkać dopiero wieczorem, ale skoro tu już jesteś.. – patrzy na podłogę i bierze głęboki oddech.

- No, kluseczko, wyduś z siebie to co chcesz powiedzieć – zachęca Arię Marcus.

- Jestem w ciąży!!! – w oczach dziewczyny tańczą płomyki podniecenia, zaistniałą sytuacją.



Marcus tylko wpatruje się w Arię ze załamaną miną. Dziewczyna zaczyna się niepokoić, ale nie opuszcza jej dobru humor.

- Jesteś pewna, że to moje dziecko?

Szatynkę zamurowało, ale nie zezłościła się. Przez chwilę nawet rozbawiło. Jak Marcus mógł myśleć, że ktoś oprócz niego, by ją chciał?

- Oczywiście, że tak!



- Od tak dawna chciałem mieć dziecko – jest bliski łez. – Lata lecą, a świat musi mieć mojego następcę.



- Naprawdę, jestem szczęśliwy – teraz już ledwo mówi ze wzruszenia.



Czas mijał. Aria była już w zaawansowanej ciąży. Zrezygnowała z pracy do czasu porodu. Marcus regularnie ją odwiedzał, ale nie zachowywał się jak wcześniej. Przestał być tak czarujący i już jej nie adorował. Aria była zmartwiona, ale tłumaczyła sobie to tym, że jest zły, ponieważ ta przez ciąże nie może kontynuować treningu.



Chcąc wyrwać się z domu, kobieta umawia się z Holiday w pałacowych ogrodach.



Przeszły na ławeczkę, w centrum labiryntu. Oddały się przyjacielskiej rozmowie. Aria dzieliła się z Holiday urokami ciąży, których doświadczyła.



Holiday staje się nagle poważna.
- Jesteśmy przyjaciółkami, Ario – zaczęła niepewnie, jakby mówiąc to chciała sama siebie w tym upewnić. – Nie mogę już dłużej słuchać jak zachwalasz Marcusa.



- Rozumiem twoje uczucia, cieszę się, że będziesz miała dziecko i widzę, jak na nie czekasz, ale martwi mnie to, że nie widzisz tego co wyrabia ojciec tego dziecka za twoimi plecami – bierze głęboki wdech, ma zdeterminowany wyraz twarzy. – Ostatnio, widziałam go. Był z Mają Summers w kawiarni. Ario, on się z nią bezwstydnie obściskiwał.



Aria słuchała blondynki uważnie. Z każdym jej słowem, rzedła jej mina. Jednak nie przyjęła tych informacji do wiadomości.
- Jesteś po prostu zazdrosna! Łżesz jak z nut! Przyznaj to! – wybuchła. – Jesteś samotna i zgorzkniała. Zajmij się swoim życiem i nie wtykaj swojego długiego nosa w moje!





Holiday zraniły słowa przyjaciółki. W milczeniu odchodzi.



***

Zapraszam do komentowania
VillemoKitty jest offline   Odpowiedź z Cytatem