05.12.2004, 15:58 | #4 |
Zarejestrowany: 09.01.2004
Skąd: Pudełko po chińszczyźnie
Wiek: 34
Postów: 437
Reputacja: 10
|
Chodziło mi o jakiś serwer, ponieważ interia powoli działa, ale już sobie znalazłam. Enyłej, wielkie dzięki za propozycję
Oto przedstawiam część TRZECIĄ, pełną nudy ale i odrobiny akcji). Obiecuję, że odstępy miedy odcinkami będą krótsze TADAAAAM CZĘŚĆ TRZECIA Rano nie była w stanie stwierdzić która godzina. Nieprzytomnie spojrzała na zegarek stojący na szafce. Było już po dziesiątej. Stwierdziła, że ma jeszcze dwie godziny, więc postanowiła się przespać. Ale nie było jej to dane. Natarczywy dzwonek do drzwi przerwał jej wypoczynek. Czekała, aż mama otworzy drzwi. "No tak, wyszła!" pomyślała z goryczą i zeszła potykając się co krok. W drzwiach ukazał się Luke, nieśmiało przestępując z nogi na nogę. - Masz może dzisiaj czas....? Ale chyba cię obudziłem, co?- uśmiechnął się. No tak, Otworzyła mu w pidżamie. A zresztą. -Mam inne plany. I niestety cię w nich nie uwzgledniłam. Ale zanim dokończyła zdanie Luke już był u niej w pokoju i przyglądał się nowemu obrazowi na ścianie. - To chyba ty malowałaś, co?-spytał. Milena nie wiedziała, jak jej matka zdażyła przez noc to powiesić. To jej rysunek z dzieciństwa. - No tak. Swoją drogą cię chyba nie zparaszałam, co? -odparła zirytowanym tonem Milena. - Ej spokojnie!- Luke odszedł krok i wzruszył ramionami- Od pczatku roku jesteś bardziej drażliwa niż wcześniej. Już po chwili Milena wypchnęła go za drzwi. Poczatek niedzieli widokiem Luke'a wydawał jej się zapowiedziąjakichś koszmarnych problemów. Nie wiedzieć czemu. Nie bardzo także wiedziała, czemu maluje się przed lustrem. NIe umawia się przecież z Aną na randkę. Ale coś przeczuwała. Coś. A jej przeczucia nigdy jej jeszcze nie zawiodły. - Huh, jakoś tutaj pustawo, nie uważasz?-Ana krytycznie spojrzała na sprzedawcę, który w jej pojęciu nie był zbyt urodziwy. - Racja. A co, liczyłaś na znalezienie jakiegoś miłego chłopca?- Milena uśmiechnęła się. - Jak najbardziej! Bo ty juz swojego znalazłaś! Milena odwróciła się. Raf... To znaczy jej nauczyciel matematyki przeglądał gazety. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić zarumieniła się. Ana złośliwie popchnęła ją w jego kierunku. Spojrzał na nią, a kiedy Milena bąknęła jakieś ciche "Dzieńdobryprofesorze" oboje stali w pełnym skupienia milczeniu. - Czy w twoją ręka w porządku? Wiesz, nie najlepiej... - To tylko skaleczenie!-powiedziała Milena głśniej niz chciała i gestykulując bardziej energicznie niż miała zamiar. Po czym spuściłą wzrok i powiedziała tym razem bardzo cicho: -Ale miło, że się pan o mnie martwi. Nagle zza półki wychynęła Angelica, anglistka. Milena zauważyła, że Rafał się spiął i spocił lekko. Cóż, ta ich nauczycielka była w końcu bardzo ładna. Taka, jaka Milena nie mogła być. Tym bardziej ucieszyła się gdy powiedział cicho: - Będę miał u ciebie dług, jezeli wymyślisz jak jej delikatnie powiedzieć, że mi się nie podoba. - Co? -Spytała z niedowierzaniem. - Wymogła na mnie obietnicę, abym z nią tutaj przyszedł. Ale ja się jej nawet boję. Milena zaśmiała się. Była nawet w statnie w to uwierzyć. W końcu, jak to mówili chłopcy z jej szkoły, wyglądała dosyć "drapieżnie". - Dzień dobry pani profesor!-zawołała radośnie. Doskonale wiedziała, co ją zajmnie i przy czym zpaomni o obecności Rafała- W Sim'served mają wspaniałą wyprzedaż! Widziałam sukienkę, która by doskonale na pani leżała. Szecze mówiąc Milena nie spodziewała się, że zaraz krzyknie, podziękuje i pobiegnie do leżącego trzy uilice dalej sklepu. Ale anglistka tak właśnie zrobiła. - Co to było?-spytała Ana- Dziwni są nauczyciele.. O, przepraszam profesorze. - Nie, nic nie szkodzi.-Rafał uśmiechnął się.- No, dobrze, więc jak byś czegoś... potrzebowała to możesz się do mnie zwrócić. Aha... I daj to swojej mamie, dobrze.. um... Marlena? - Ekhm, Milena- poprawiła go. Nawet ją zirytowała, że nie pamięta jej imienia. (UWAGA! NIEWIDZIALNA KARTECZKA! ALE UWIERZCIE, ŻE ONA ISTNIEJE ) Kiedy wracały Ana zainteresowała się dziwnym papierkiem. - Może otowrzymy?-spytała Ana. - Nie... Zauważy. - Ciekawe co napisał, prawda? - Może list miłosny...? AUĆ, Milena! Roześmiały się. Postanowiły pójść do kina, ani jednej, ani drugiej nie chciało sięiść do domu. Było już po siódmej, wciąż jasno, ale i tak Milena zastanwiałą się, czy jej nader odpowiedzialan mama nie skarci jej, że nie było jej przed piątą. Ale kiedy tylko ona i Ana były przy domu... - M...moja matka i... Ana nie bardzo wiedziała co powiedzieć. JAko wyrafinowany tchórzp owiedziała tylko: - Ja... przepraszam, to sprawa między tobą i twoja matką. To papa! Kiedy tylko Rafał zniknął, a jej mama weszła do domu cichutko otworzyła kluczem drzwi i pobiegłą na górę, do swojego pokoju. Klęła na wszystkich i wszystko. W ciągu tak krótkiego czasu tak się zakochać? Nie poznawała siebie. W pewnej chwili usłyszała cichy śpiew sowjej mamy. Próbując przemóc wszystko weszłą do jej sypialni. Najwyraźniej szykowała się do wyjścia. - Gdzie idziesz?-spytała. - Och płakałaś Milenko?- spytała jej mama. Milena potrzasnełą głową.- Wiesz, twój nauczyciel matematyki, to taki miły człowiek... Ucieszyłam się, że wreszcie uczy cię ktos... - Ty chodzisz z Ra... Moi mnauczycielem matematyki???- krzykneła- Czy on nie jest za młody dla ciebie? Ty już dawno masz więcej jak 40 lat, on nie ma jeszcze 30!!! - Mała różnica. Po pierwszen ie uność głosu-powiedziała spokojnie- Po drugie... Czy wiek odgrywa jakąkolwiek rolę...? "Pamiętniczku... To nie mogę być ja. Nagle, ni z tego ni z owego, pojawił się ON. I sobie przypisywałam wiele rzeczy, że nie kocham się z nim, że może być najwyżej odrobinę uroczy ale... Kiedy obaczyła jak cąłuje moją matkę.. Łech! Okropność! Jestem o niego zazdrosna. Co mam zrobić...? To... To wszystko bez sensu. Nie mam odwagi otworzyc tego liściku od Rafała do mojej matki. Jest jeszcze jasno... Ale położę się. Zaczeła mnie boleć głowa. A jutro matemtyka...."
__________________
nie wiem kiedy będzie koniec świata, ale na pewno go przegapię. All hail the hypnotoad! |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|