06.03.2005, 12:06 | #1 |
Guest
Postów: n/a
|
Aurelia
Witam na moim pierwszym fotostory...bądźcie wyrozumiali, ja się dopiero uczę
Krótkie przedstawienie postaci pierwszego odcinka: George Patrick: 37-letni psycholog z Miłowa. Zamknięty w sobie i trudny dla otoczenia. Z pomocą matki wychowuje dwie małe córeczki. Żona zostawiła go dwa lata temu twierdząc, że spotkała prawdziwą miłość swojego życia. Amy: (na zdjęciu powyżej) Młodsza córka Georga. Ma 3 lata. Amy to wesołe i ciekawe wszystkiego dziecko. Teodora: Ma 65 lat. Stara się zastąpić wnuczkom matkę, jednak zaczyna brakować jej sił. Bardzo kocha swojego syna, ale jest też twarda i wymagająca. Bycie jej dzieckiem nie jest prostym zadaniem. Matilde: to pyskata 10-letnia dziewczynka. Bardzo źle na nią wpłynęło rozstanie rodziców. Charakter odziedziczyła po ojcu, przez co trudno jest jej się zaaklimatyzować w nowych miejscach. Nasza opowieść zaczyna się w gabinecie Georga. Jak zwykle po śniadniu zasiadł za biurkiem, by przejrzeć plan na dzisiejszy dzień. Kilku pacjentów i trochę papierkowej roboty...-to wszystko- pomyślał George i zabrał się do wypełniania jakiś druczków. -Tato! Tato! Tato - w holu rozległ się potworny pisk. George aż podskoczył na krześle i jednym ruchem ręki przekreślił całą swoją dotychczasową pracę. Do gabinetu weszła jak zwykle pełna wyrzutów Matilde, a za nią wpełzła malutka Amy śmiejąc się niewinnie. -Tato! Nie będę z nią łaziła cały dzień! -wykrzyknęła Matilde - mam swoje sprawy. Nie jestem jej opiekunką! George wstał zza biurka i podszedł do córki. Patrzył na nią przez kilka minut, bez żadnego ruchu. -Co się tak patrzysz? - zapytała -Z tego co mi wiadomo to jestem twoim ojcem....-zaczął George - Miło, że sobie przypomniałeś - Dość tego! Tyle razy ci powtarzałem, że pracuję! A jak pracuję to nie wolno tu wchodzić! - wykrzyknął George -Zrozumiano? - zapytał - Jeśli już koniecznie nie chcesz się zajmować Amy, poproś babcię, bo ja nie mam czasu -Jak zwykle...-powiedziała pod nosem Matilde. Z głębi domu dało się słyszeć trzaskanie drzwi. Stukanie obcasów było coraz głośniejsze, aż w końcu ktoś zapukał do drzwi. -Widzisz -powiedział George do Matilde- tylko ty w tym domu nie potrafisz pukać W drzwiach pojawiła się Teodora. - Och kochanie - zwróciła się do syna - przepraszam, że tak długo mi to zajęło, ale przecież musiałam odwiedzić biedną Lucy. Oooo - uśmiechnęła się widząc swoje wnuczki - tutaj skarbeńki jesteście. No już, już, zbieramy się bo tata musi popracować. Wzięła Amy na ręce i wyszła z pokoju. -Co się dzieje z tym dzieckiem - pomyślał George i wrócił do swoich zajęć. Koło godziny 15 wszyscy usiedli do obiadu. - Mam już dość tego żarcia - zaczęła Matilde - czy nikt w tym domu nie potrafi gotować?? - Nie, dopóki ty się za to nie weźmiesz - odpowiedział George Matilde zamilkła i zabrała się do indyka. Nikt nic nie mówił. Można było pomyśleć, że przy stole siedzą całkiem obcy sobie ludzie. W końcu odezwała się Teodora: - George, musimy porozmawiać. Matilde, skończyłaś już, więc weź Amy i idźcie do ogrodu. Matilde niechętnie wzięła młodszą siostrę na ręce i wyszły na dwór. -George mówię do ciebie - powiedziała Teodora -Tak, tak słyszę - odpowiedział syn. Nie oderwał nawet wzroku od talerza. Idziemy na spacer. George z trudem wstał z krzesła i powlókł się za matką. Dzień był słoneczny i jasny. Oboje przeszli na tył domu i zaczęli spacerować jedną z alejek. -Powiesz mi o co chodzi? Mam dużo pracy - powiedział George -I właśnie o to chodzi...Ty pracujesz, a na mnie spada cała reszta... -Mamo...przecież wiesz - George się zmieszał -Nie winię cię. Staram się zrozumieć, ale nie jestem już młoda. Nie mam już sił. -Jak mogę ci pomóc? -Nie ty synku, ale mam pewien pomysł. Chcę zatrudnić kogoś do pomocy. Dostanie u nas pokój i będzie zawsze pod ręką - nieśmiało powiedziała Teodora -Ktoś obcy??!! - Geogre natychmiast wpadł w furię. -Nie ma mowy! - George zbyt mocno cenił sobie spokój i prywatność -A właśnie, że jest! - teraz już oboje na siebie krzyczeli - jak zwykle myślisz tylko o sobie, ale tym razem będzie tak jak JA chcę. Krzyk matki sprawił, że George poczuł się bardzo malutki. Wiedział już, że jej nie przekona, więc po co się kłócić... -Przepraszam mamo...-zaczął - zgoda..ale zajmij się tym sama. Rób jak uważasz Twarz Teodory złagodniała. Uścisnęła syna i podziękowała Zza domu z płaczem wybiegła Matilde krzycząc: -Ja nie chciałam, naprawdę, przysięgam! -Co się stało - wykrzyknął Gerge Teodora pobladła. - Ja..-chlipała Matilde - nie wiem gdzie jest Amy. Przeszukałam cały dom i ogród, a skoro jej nie ma z wami....-płakała coraz głośniej -Gerge biegnij jej szukać - powiedziała Teodora - popytaj sąsiadów, może coś widzieli. A my pójdziemy jeszcze raz przeszukać dom.... George popędził przeczesywać okolicę, a Teodora i Matilde poszły do domu. -Babciu ja nie chciałam...może tylko przez chwilę...ale nie na serio- zawodziła dziewczynka -Ciii kochanie...wiem Mijała czwarta godzina, a Georga i Amy nie było widać. Teodora po raz kolejny kończyła przeszukiwać zakamarki domu. W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Teodora i Matilde rzuciły się do drzwi. - Przepraszam, ale nie wie pani gdzie mieszka ta młoda dama? Teodora rozpłakała się ze szczęścia. Uściskała Matilde i zaprosiła gościa do domu.. Kim okazał się wybawiciel Amy? Gdzie jest George? Co zrobi Teodora i czy zachowanie Matilde choć trochę się zmieni? O tym w następnym odcinku..... |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|