![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Witam! To moje pierwsze fotostory, więc proszę - bądzcie wyrozumiali!
![]() A więc będę tutaj opisywał moje życie codzienne... ![]() Odcinek 1 Ten dzień jest dla mnie szczególny! Właśnie się wyprowadziłem z rodzinnego domu! Koniec z narzekaniami rodziców, koniec z panią Kate, która skarżyła się na naszego kota, koniec z codziennymi obowiązkami, to będzie życie! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() - Przepraszam, gdzie znajdę ulicę Szczęśliwą? - Pujdzie pan tędy, skręci na pasach w prawo i cały czas prosto, aż do domu z białym płotkiem. To właśnie on. - Tak? Ekhm, rozumię (zająkłem się). Dziękuję. - Do zobaczenia. - Słucham? (odrzekłem zamyślony) - Powiedziałam, do zobaczenia. Spotkamy się niebawem, roznoszę gazety w tej okolicy. - Aa, rozumiem. PRzepraszam i jeszcze raz dziękuję. - Hehe (zaśmiała się dziewczyna), niema sprawy! Poszedłem według wskazówek miłej dziewczyny i wkońcu dotarłem na miejsce.. A przynajmniej tak mi się wydawało. ![]() ![]() - Witaj, mój drogi. - Witam panią, pani Ellen, jak minął dzień? (zapytałem głupio) - Hę? Ah, dziękuję, dobrze. Pewnie chciałbyś zobaczyć dom? - Oczywiście, że tak. Wyszliśmy na zewnątrz i pani Ellen przystanęła na chodniczku wysypanym kamieniami. - Coś się stało? (zapytałem) Panie Ellen tylko westchnęła, spojrzała w górę i stwerdziła: - To tylko urak pleców... ![]() Staruzka zaczęła opowiadać mi historię tego domu, a ja tylko słuchałem i przytakiwałem czekając na propozycję rozsądnej ceny. ![]() - Czy cena jest dla Ciebie ważna? Nie zastanawiając się ani chwili pokiwałem głową. ![]() - Hmm, może ty zaproponujesz coś co Cię zadowoli? - (zrobiło mi się głupio) Ja? No cóż... Myślę, że... Ehhh... To znaczy... - Oj, czy 45000 simleonów to odpowiednia cena? - (zaskoczony) 45000 simleonów? Myślę, że to dobra cena! (uśmiechnąłem się ukradkiem) Przeszliśmy trochę dalej, aż w końcu okrążyliśmy całą posiadłość. To było wszysto. Staruszka zapytała: - Czy już jesteś zdecydowany? Zastanowiłem się krótko, ale dlaczego nie kupić domu, który jest duży, rzekomo sprawny, w miarę tani i ładny? Odpowiedział: - Tak, wezmę go! ![]() Jeszcze tego dnia zadzwoniłem po ciężarówkę dostawczą, która sprowadziła parę moich gratów. ![]() ![]() ![]() - Witaj synciu! (zawołała mama i uścisnęła mnie mocno) - Mamo!? Nie widziałaś mnie zaledwie od rana! :o - No tak, ale wiesz... - Tak, tak mamo, wejdźcie. - Cześć tato (obejmuje). Mama usiadła na pokrytej folią starej kanapie pani Ellen i westchnęła... "To be continued...!?" Mam pisać dalej? (Proszę o szczere komentarze) ![]() Może nie najciekawsze, ale się rozkręci. ![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() I cieszę się, że dostałem tyle komentarzy. ![]() A oto dalsza część mojego pamiętnika... - Synku, na pewno dasz sobie rade? - odpowiedziała mama - Czy dam sobie radę? Mamo! A dlaczego nie? - odparłem trochę oburzony - No wiesz, ten dom jest trochę duży jak dla jednej osoby... - Nie rozumiem, do czego zmierzasz, mamo? -odpowiedziałem głupio wiedząc dokładnie, że mama ma na myśli sfaty - Kochanie, chodź zobaczymy, co jest na piętrze, dobrze? Uff, dzięki niebiosom tata znów mi pomógł. ![]() Właśnie zabierałem się do rozpakowywania moich gratów, które sprowadził facio z transportu, gdy nagle usłyszałem krzyk! ![]() - AAAaaa! Błe! - wykrzyczała mama - Co się stało, mamo? - zawołałem głośno w pośpiechu pędząc na górę - Uf, o mało co nie dostałam zawału serca... - odparła ciężkim głosem mama - Ale mamo, co się stało? - Co się stało? Zobacz co wisi za tymi drzwiami! - powiedziała przerażona mama - Hmmm? - zastanowiłem się; Co może wisieć na strychu starego, opustoszałego domu? ;/ Ogarnął mnie lęk i zrobiłem się blady... Może to tam jest zaginiona pani Lops? ![]() ![]() - Michał, Michał? MICHAŁ! - woła mnie tata Otrząsnąłem się i chwyciłem mocno klamkę drzwi... ![]() Otwarłem mocnym ruchem drzwi i... Zobaczyłem maleńkiego nietoperza, który spał przy suficie. ![]() - No co? Przecież wiesz, że nie znoszę gadów i tego innego robactwa. - Tak mamo, wiem. A pamiętasz, jak z Mateuszem łapaliśmy żaby w strumyku a ty niosłaś nam kanapki? - Hahaha - zaśmiała się mama; Tak pamiętam. - Ekh, może by tak wypuścić to biedne stworzonko? - wtrącił się tata - No tak, racja. - odpowiedziałem Otworzyłem okiennice na oścież i podskoczyłem głośno tupiąc w trzeszczący, stary parkiet. Nietoperz ni drgnął... Wszyscy patrzeliśmy na niego jak w obraz. ![]() - Coś mu się stało? - zapytała mama - Nie mam pojęcia, może jeszcze dla niego za wsześnie? - No tak, prawda. - odpowiedział tata; Zostawmy biedaczka, wypędzisz go wieczorem. Uspokojeni zamknęliśmy okno i drzwi, aby zapewnić mu spokojny sen i zeszliśmy na dół, aby dokończyć rozpakowywanie. - Na pewno to nie sprawia Wam kłopotów? - Nie, nie skąd Michał, przecież wiesz, że możesz na Nas zawsze liczyć! ![]() - No tak, ale naprawdę jeśli macie coś w planach to poradzę sobie, zresztą zawsze można zadzwonić do usług. - Do usług? Rodzina w pobliżu a ty masz zamiar płacić za usługi? - oburzyła się mama - No tak... - pomyślałem krótko oceniając sytuację, przecież nie mam zbyt dużo pieniędzy - Dziękuję Wam - wzruszyłem się ![]() - Daj spokój Michał! Bierz się do roboty, bo za niedługo nas noc zastanie a tu jeszcze nic nie zrobione. Poza tym tacie przyda się trochę ruchów. Wczoraj znowu cały film przespał na fotelu... ![]() - To może ja zajmę się sypialnią, a wy salonem? - Tak jest! - zażartował tata Porządki ciągły się do wieczora, ale rezultaty można było zobaczyć gołym okiem! ![]() ![]() - Prawie gotowe! - powiedziałem do siebie; A jak wam idzie? - Już prawie skończyłam - powiedziała mama myjąc okiennice; - Mamo, daj już spokój. Na pewno jesteś zmęczona. - Nie ma mowy, mama zawsze Ci pomoże! ![]() Kiedy my już siedzieliśmy na starej sofie pani Ellen mama nadal pucowała okienka i podśpiewywała radośnie. Ja byłem już wykończony, meblowanie jest wyczerpujące, ale to jeszcze nie był koniec. - Tato, czy pomożesz mi przysunąć szafę? - Już się robi. Wszystko było już skończone. Można było powiedzieć, że sypialnia i salon są gotowe do użytku! ![]() - Synku, a co z kuchnią? Co będziesz jadł? - Mamo, obejdzie się. zadzwonię po PIZZĘ. Nie martw się o mnie. Jutro wezmę się za kuchnię a potem jeszcze zerknę na łazienkę. - Jak to? - zapytał zdziwiony tata; Nie byłeś jeszcze w łazience? - E, nie... Tata zaniemówił a mama spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Co jest? ![]() ![]() - ... - I co mamo? - Eeee, właściwie to nic, ale szafka jest trochę zniszczona, a obok zlewu leżą papiery... A, no i chyba... NIE MA WANNY! ![]() - Heh... Życie płata figle. ![]() ![]() - Cóż, my już chyba pójdziemy, co? Już późno a rano muszę jechać do pracy. - powiedział tata Mama jeszcze raz spojrzała na warunki w mojej łazience, pokiwała głową i powiedziała: - Nie martw się synku, jutro zrobię zakupy, potem wpadnę do pani Bridge, żeby zwrócić jej tę sukienkę a potem zaraz do Ciebie. ![]() - Mamuniu, naprawde nie trzeba. - Już ja swoje wiem, myślisz że nam było łatwo, gdy przeprowadziliśmy się tutaj z tatą? A potem urodziłeś się ty i... - Mamo... - przerwałem - No dobrze już, idziemy. Pa synku. - mama uścisnęła mnie ciepło - Cześć synu, trzymaj się. - tata też mnie uściskał ![]() Zamknąłem drzwi za rodzicami i pomyślałem sobie, co jeszcze mnie czeka? To będzie pierwsza noc w tym domu... Nowym domu... ![]() ![]() ![]() Byłem już taki wykamany, że położyłem się w ubraniu bez kolacji na sofie i tak już pozostało... Ale czy do rana? ![]() ![]() Koniec odcinka pierwszego. ![]() Ostatnio edytowane przez Fizzly : 20.10.2004 - 20:12 |
![]() |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek 2
*Szust* ...Co to? - zerwałem się z sofy Co to było? A wogóle - która jest godzina? 3:12? :o Co może hałasować o 3 nad ranem w starym domu? - przełknąłem ślinę; Muszę to sprawdzić... ![]() Wstałem i zrobiłem kilka kroków s tronę wyjścia, kiedy znowu usłyszałem ten podejrzany dźwięk. *Szust* Teraz sytuacja stała się mało zabawna. :\ Dźwięk dobiegał jakby z kuchni, więc tam też się udałem. Powolnym, cichym i zdecydowanym krokiem podreptałem do kuchni, wychyliłem głowę do drzwi, ale nic nie znalałem... *Szust* I znowu zrobiłem się blady. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() - Cześć! Pogadamy jutro, dziś mam trochę pracy. - zawołała z daleka i pomachała ręką Zabrałem gazetę i spojrzałem na zegarek - była 9:07, trochę późno, bo dzis czekała mnie masa pracy, ale nic nie poradzę, że noc przebiegła trochę niespokojnie. ![]() ![]() ![]() ![]() Wykąpałem się szybko, żeby nie zwrócic na siebie uwagi sąsiadów. :smirk: Zadzwoniłem po PIZZĘ, bo w brzuchu miałem już orkiestrę od wczoraj, a w kuchni ciężko było coś przyrządzić. ![]() ![]() Odrapałem farbę z poręczy i okien, aby następnie je pomalować, tylko, że... Zapomniałem kupić farby... :\ Wiem! Zadzwonię do mamy, skro idzie dziśm na miasto to kupi mi farbę. ![]() - Mama? - Cześć synku! - Byłaś już w sklepie? - Tak, a coś się stało? - A to pech... - powiedziałem sam do siebie; - Potrzeba ci czegoś? - Właściwie to tak... Zapomniałem kupić farbę do odmalowania okien. - Nie szkodzi, właśnie miałam do Ciebie iśc więc kupię farbę po drodze. Zaczekaj kochanie, będę za pół godzinki. - Dobra, pa mamo! No i wszystko znowu załatwione! Na mamę można liczyć. ![]() ![]() ![]() - Cześć, mamo! - Tutaj masz farbę, kupiłam też pędzle w razie czego a tutaj masz torbę z jedzonkiem. Na pewno Ci się przyda. - Mamo, ale ja mam kuchnię. Potrafię sam zrobić zakupy. - Tak? Szkoda tylk oże narazie ciężko korzystać z tej kuchni a że potrafisz robić zakupy to się przekonałam, jakdo mnie dzisiaj dzwoniłeś. - wymądrzyła się mama; - (Nic już nie powiedziałem...) ![]() Mama położyła torbę zakupów na ławie w salonie i dała mi do ręki puszki z farbą i pędzle. Zabrałem się za malowanie! ![]() ![]() - Gdzie ejst schowek z narzędziami? - Niewiem, mamo. Chyba za domem. Po co mamie schowek z narzędziami? - myślę; Po chwili coz zaczęło gruchać za domem. Co mama znowu wymyśliła? ![]() ![]() ![]() ![]() Znowu nie czułem ani rąk, ani nóg. ![]() ![]() - Mamo, choć już, wystarczy już. Mama wstanęła, przeciągnęła się i z uśmiechem na twarzy odlożyła narzedzia do szopy. - Mamo, czy nie ejsteś zmęczona? - Zmęczona? Ee, bywało gorzej. - odpowiedziała; choć, zaprosisz mnie do swojego domu? ![]() - Hehe - zaśmiałem się; Kupiłaś kanapki? - Kupiłam? Zrobiłam nie kupiłam! Z serem i wędlinką. Takie jak lubisz. ![]() Weszliśmy do domu, usiedli na starej sofie i zjedli przepyszne kromeczki domowej roboty. ![]() - Mamo, nie wyganiam Cię, ale chcę Cię jeszcze odprowadzić do domu, a za godzinę muszę jechać do pracy. ;( - Oh! Zapomniałam, wybacz. - mama wrzuciła szybko kromkę do ust; To może zadzwonię po tatę? Przyjedzie po mnie. - Nie mamo, daj tacie spokój, pewnie też jest wykończony po pracy. Przejdziemy się, to przecież kawłek. Mama mile się uśmiechnęła przerzuwając jeszcze kanapkę i zarzuciła na siebie swetr. - To co, idziemy? - Idziemy. ![]() To be continued... (JEszcze dziś, tylko najpierw idę się pouczyć ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Kontynuacja odcinka 2
Wyszliśmy na zewnątrz, kiedy właśnie się rozpadało... - No pięknie. - powiedziała mama z skwaszoną miną; - Uh, zaraz przyniosę parasolki. Po chwili poszukwiań przypomniało mi się, że nie mam parasolki. ![]() - No trudno, troszkę nas zmoczy - z uśmiechem powiedziała mama; Szliśmy mokrym chodnikiem, latarnie pobłyskiwały w deszczu i wszędzie było tak spokojnie i pięknie... ![]() ![]() - Może wejdziesz na chwilę? - zaproponowała troskliwie mama; - Nie mamo, muszę wracać, pzecież zaraz idę do pracy. - No tak, znowu zapomniałam. Ale przecież chyba odwołają dzisiejszy patrol? Przy takiej pogodzie i tak nie wiele byście zdziałali. :\ Zadzwonisz do Steve'a? - Nie mamo, dziekuję za troskę, ale naprawdę, idę już. *cmok* - To może chociaż dam ci parasolkę? - Nie, pobiegnę a przy okazji mnie trochę odświeży. ![]() Bez parasolki biegłem czym prędzej w stronę domu, żeby się nie spóźnić. ![]() Gdy już wchodziłem do domu wydawało mi się, jakby w górnym oknie, na piętrze ktoś stał przy oknie. ![]() ![]() Ale się najadłem strachu. :wacko: Tym razem postanowiłem sobie to logicznie wytłumaczyć i nie sprawdzać tego. Poprostu to tylko złudzenia po tym, jak nastraszył mnie ten nietoper. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() - Cześć stary. - Nooo, wiec to jest ten nowy dom nawiedzonej staruszki? - zapytał entuzjastycznie Steve; - No tak, jak widzisz nie jest ani nowy, ani nawiedzonej staruszki, chyba że już wyglądam tak staro? - Nie, wiesz że nie oto mi chodziło - odparł; I jak się sprawdza? - Poza kilkoma drobnymi szczegółami wszystko jest w porządku. - Hehe, drobnymi szczegółami. Znalazłeś już wszystkie pokoje? - zaartował; - Daj spokój stary, nie żartuj. Ten dom jest naprawdę w porządku. ![]() - Ah, zagapiłem się. Znowu do roboty... - A no, znowu... Nie martw się, to zaledwie 8 godzin. ![]() - No i już chyba wiem, dlaczego jesteś moim najlepszym przyjacielem!? Zaśmialiśmy się oboje i ruszyliśmy w stronę domu burmistrza, gdzie zwykle mamy nocną wartę. Przejeżdzając obok szkoły zobaczyliśmy dwóch młodzieniaszków, którzy dobierali się do jakiejś starszej pani. - Co robimy? - zapytał Steve; - Bierzemy go. ![]() Postanowiliśmy zareagować, jako że policja jest zawsze ostatnia na miejscu zdarzenia. ![]() ![]() ![]() ![]() Dzięki Bogu, że śmietniki w naszym miasteczku są solidne. ![]() ![]() ![]() ![]() Ten dzień zdecydowanie nie należał do tych najszczęśliwszych... Koniec odcinka 2 Ostatnio edytowane przez Fizzly : 30.10.2004 - 23:14 |
![]() |
![]() |
#5 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek 3
![]() Obudziłem się... Wszędzie dookoła było biało, więc to nie był dom. Zastanowiłem się chwilę, aby załapać sytuację i wreszcie zrozumiałem, co się stało. :smirk: Byłem w szpitalu. Ledwie zdążyłem pomyśleć kiedy już pielęgniarka weszła do pokoju. Olśniło mnie... Zastanawiałem się chwilę, co taka piękna dziewczyna tutaj robi!? ![]() - Jak się pan czuje? - zapytała niby opiekuńczo, choć wiadomo że jest to też jej obowiązek; - Całkiem dobrze, dziękuję. Co się właściwie stało? - Jak to, nie pamięta pan? - uśmiechnęła się; - Emm... Pamiętam tyle, że młodzież zaczepiła pewną staruszkę niedaleko szkoły, potem rozpętała się bujka i doszło do wymiany ognia, a co było dalej? Hmm... Jeden z napastników postrzelił mnie w bok i to był koniec moich działań. - No widzi pan, pamięta pan wszystko doskonale! - zaśmiałą się ironicznie pielęgniarka; - Długo tutaj zostanę? - To zależy od pana, w sumie nic groźnego panu się nie stalo. Kula raniła w bok, ale na szczęście nie uszkodziła żadnych wewnętrznych narządów. - Mam rozumieć, że wszystko jest w porządku? - Tak, w porządku. Możemy pana wypisać jutro z samego rana, ale za dwa dni będzie pan musiał znowu przyjsć na tzw. oględziny do dr. Tumper'a. - Huh, jest pani pielęgniarką czy doktorem? ![]() - Hehe, pielęgniarką, ale interesuje mnie medycyna i poszerzam swoją wiedzę w miarę możliwości. - zaśmiała się sympatycznie; Cóż, nie chcę pana zanudzać. Musi pan wypocząć. Potrzeba panu czegoś? - Hmm, może po pierwsze: przejdziemy na TY i... Jak ma pani na imię? ![]() - Dlaczego nie, ale czy mogę ci zaufać? Hmmm, no dobrze. ![]() ![]() - Ehhh, widzę, że znasz już moje imię. Nie, dziękuję. Prześpię się tylko jeśli można. Trochę jestem zmęczony. - W takim razie zostawię pana, pielęgniarka przyjdzie wieczorem a gdyby pan... Ojej, zapomniałam. ![]() - Dzięki Aga. - odpowiedziałem wdzięcznie; - Aga? - spojrzała na mnie; Tak mówią do mnie tylko przyjaciele, ale kto wie... - zaśmiała się znowu; Agnieszka wyszła z sali i zostawiłą mnie samego, a ja pogrążając się w marzenaich patrzałem w okno i rozmyślałem nad moim żywotem... Przysnąłem... Obudziłem się trochę później, bo za oknem było już ciemno i siąpił lekki deszczyk. Wstałem z łóżka bardzo powoli, bo jeszcze trochę kuło mnie w boku i usiadłem na łożku patrząc w okno. Kogo ujrzałem? ![]() ![]() - Synku, nic Ci nie jest? - zapytała z zadyszką mama; - Nie mamo, jest dobrze, nic mi się takiego nie stało. Gdzie tata? Nie dogonił Cię? ![]() - Hehe, jest w holu, rozmawia z dr. Tumper'em. - zaśmiała się mama; Nawet nieweisz, jak się najadłam strachu. - Oj, mamo. Przecież jestem agentem ochrony. - No właśnie, a propo Twojej pracy - Marta mówiła, że ten chłopak z Głównej 44 może załatwić nieźle płatną robotę za mostem w mieście. W sumie to niedaleko, a praca polega tylko na... - MAMO! - przerwałem jej; Mama tylko się uśmiechnęła i uścisnęła. ![]() - Cześć synu, miałeś dużo szczęścia, wiesz? - Tak, wiele już wiem. ![]() - Jak to? Rozmawiałeś z doktorem? - Hmm, właściwie nie, ale coś w tym stylu. ![]() - Kochanie, nie zamęczaj go pytaniami, jest zmęczony, musi wypocząć. Przyniosłam Ci pączki z czekoladą, masz ochotę? ![]() Pytanie... Zjadłem sobie pączusia. ![]() - Już czas opuścic salę, cisza nocna. - odparła grubym głosem; - Oh, jak to zleciało... - mama spojrzała na zegarek; - Wracajmy już kochanie, za niedługo może być strasznie na drodze. Za oknem ulewa jak nigdy. - No tak, cześć synku. - mama uścisnęła mnie na porzegnanie; - Cześć Michał, jutro Cię odwiedzimy. - tata też; ![]() - Nie, nie trzeba, przecież rano mam wypis do domu. ![]() - Ehm! - odchrząknęła gruba pielęgniarka; - Tak, tak... Już wychodzimy. Pa synku. - Przepraszam panią, czy Agnieszka skończyła pracęna dziś? - Agnieszka? Chodzi Ci o tę nową pielęgniarkę? - Tak, tak myślę. ![]() - Skończyła z trzy godziny temu. - Rozumiem, dziękuję. - Jeszcze czegoś Ci trzeba? - Nie. ![]() - W takim razie, dobrej nocy. - Wzajemnie. Drzwi się zamknęły, światło zgasło, a ja znowu patrzałem na parking przez zamglone okno. Krople deszczu uderzały o szybę i dudniły mi w uszach... Obudziłem się chyba nad ranem, w każdym razie za oknem było już jasno i pogodnie. ![]() ![]() - Już idę. Usłyszawszy z korytarza ten uroczy, cieniutki głosik od razu wiedziałem, że to Agnieszka. ![]() - Cześć, jak się dziś czujesz? - Świetnie, dzięki. - Wszystko jest w porządku? Nic Cię nie boli? okaż, obejrzę opatrunek. Minęła chwilka... - Możesz już wstać? - Tak. ![]() - Widzę, że wszystko jest w porządku. Zawołam doktora. Minęło kilka linijeczek pamiętnika (rozmowy z lakarzem)... ![]() Tylk oczęść, bo już późno, a jeszcze mam robotę. ![]() To be continued... PAMIĘTNIK BĘDZIE PISANY I NIE PORZUCĘ GO BEZ SŁOWA, JEŚLI JUŻ TO NA PEWNO WAS O TYM POINFORMUJĘ! ![]() Ostatnio edytowane przez Fizzly : 25.11.2004 - 21:29 |
![]() |
![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
(Ciąg dalszy...)
Nie minęła chwilka, a za drzwiami widziałem już Agnieszkę, która rozmawia z doktorem, który po chwili wszedł do sali. - Więc czuje się pan dobrze? - Tak. - Nic pana nie boli? - Nie. - Proszę wstać i przejść się. Tak, widzę, że wszystko jest wporządku. Zostanie pan jeszcze do wieczora na obseracji a potem może pan się wypisać w recepcji. ![]() - Dziękuję. Chwilę czasu zabrała mi myśl: "Przecież gdybym tu został znowu spotkał bym się z Agnieszką.", ale wpadłem na inny pomysł. ![]() - Agnieszka, czy może... ehh... czy masz wolny... :wacko: - Hmmm? Czy mam wolny wieczór? - ...Tak. Czy masz wolny wieczór i może poszłabyś ze mną na kolację? - Bardzo chętnie. - uśmiechnęła się :smirk: Uff... trema. ![]() - Miło mi, kiedy możemy się spotkać? - Może w środę? Skończę wcześniej - Marta bierze za mnie dyżur. - Świetnie! O której? - Jestem wolna o 18. - Wpadnę po Ciebie o 19. Dobrze? - Hmm, dobrze, ale dlaczego mamy iśc do restauracji? Może zaprosiłbyś mnie do siebie? - [Glurp] ..., ależ dlaczego nie! - Świetnie, więc jesteśmy umówieni u Ciebie. - Zaraz... Skąd wiesz gdzie mieszkam? - Jestem pielęgniarką, a ty byłeś moim pacjentem. :smirk: - No tak, hehe, racja. ![]() - Teraz może się zdrzemnij, nie będę Ci przeszkadzała. - Ależ nie przeszkadzasz. - No dobrze, mimo wszystko teraz wyjdę. Czegoś Ci trzeba? - zapytała - Nie, nie. - Więc do zobaczenia, miłej drzemki. ![]() - Zaczekaj! Czy znowu przyjdzie tu ta kobieta? - "Ta" kobieta? - No... trochę starsza pielęgniarka... - Aaa...! Chodzi Ci o moją wieczorną zmianę? Nie, dzisiaj ja zostaję do wieczora, ona dziś ma urodzinki i ma specjalny przywilej. ![]() - Uff, miło. Czasem żałuję, że niektórzy mają urodziny tylko raz w roku. ![]() Minęło kilka chwil, a raczej godzin... - I jak, wyspany? - zapytała jak zawsze troskliwa Agnieszka ![]() - Oj, tak. ![]() - Tak, włąśnie dlatego tutaj jestem. Chodźmy, zaprowadzę Cię do recepcji. Idąc korytarzem Agnieszka trzymała mnie za rękę, to było bardzo miłe... :shy: Wypisałem się z szpitala i zwolniłem do domu. Kazali mi odpoczywać jeszcze w domu przez dwa dni, co zwalnia mnie z pracy i daje więcej czasu dla siebie. ![]() ![]() - Więc do środy, Michał! - Pa... :rolleye: Wybiegłem ze szpitala, aby zdążyć na taksówkę, która stała jeszcze przy drzwiach. ![]() - Dokąd? - Leśna 126 Jadąc do domu patrzałem przez szybę mijając coraz to kolejne latarnie uliczne i myślałem o Agnieszce... Po prostu nie mogłem przestać o niej myśleć! ![]() - Proszę pana! Przepraszam! - Hmm? - ocknąłem się - 56 simoleonów! - A tak... Przepraszam, zamyśliłem się. ![]() Wyszedłem z taksówki i prosto do domu na kanapę, bez namysłu sięgnąłem po telefon i zamówiłem sobie pizzę. Nie miałem na nic siły więc klapnąłem na sofę i właczyłem telewizor. Po chwili ocknąłem się słysząc dzwonek do drzwi. Byłem pewien, że to Pizza... ale się pomyliłem... ![]() Przy otwartych drzwiach, których zapomniałem zamknąć stała Agnieszka! :smirk: ![]() CIĄG DALSZY NIEBAWEM, NAJWCZEŚNIEJ W ŚRODĘ! (Sorka, że tak po kawałku piszę, ale mam nie wiele czasu...) AHA! TO NIE SĄODCINKI, TYLKO ODCINEK W KAWAŁKACH! ![]() POZDRAWIAM Ostatnio edytowane przez Fizzly : 19.12.2004 - 18:52 |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|