02.07.2005, 14:07 | #1 |
Guest
Postów: n/a
|
Ancilla Tullia
Julius Petroniusz, ceniony polityk rzymski, rozsławiony przez Nerona na całą Italię, przebywał właśnie w swych prywatnych termach. Rozbawionym okiem poglądał co chwilę na roztańczone niewolnice, przypominające barwne motyle, co chwila dogadując im i wzdychając ciężko na swą marną dolę. Ku uciesze niewolnic - stał pod kolumnadą i udawał, że ich taniec zupełnie go nie obchodzi. Tymczsem - obchodził. I to jak jeszcze. Był w końcu męczyzną wrażliwym na piękno kobiecych kształtów.Miękkim a jednocześnie jakże surowym i ciężkim wzrokiem
spowijał swe niewolnice. - Odejdźcie - wyrzekł naraz spierzchniętymi wargami, rozpalonymi żądzą. - Niech ostanie przy mnie jedynie Tullia, mea ancilla. Niewolnice skwapiliwie odeszły do swych spraw, złorzecząc w myślach swemu panu. U jego stóp została złotowłosa Tullia, zakładniczka, której ojciec, Tuliusz, będący za życia słynnym wodzem - poległ na polu bitwy, zabity przez wrogie legiony rzymskie. - Słucham cię, panie. - szepnęła cicho. Wciąż czuła onieśmielenie w stosunku do swego pana. Nie mogła oswoić się ze swoją sytuacją. - Całą duszą i całym sercem moim. - Sercem. Duszą. - wyrzekł zgorszony Julius. - Zali zdolna ty jesteś do tego prawdziwego uczucia, jakim jest miłosć? Córka takiego ojca? - Mój ojciec nie żyje... - spuściła głowę - Poległ, panie, w walce z legionami. - Właśnie... - wyrzekł z źle tajonym zadowoleniem Julus Petroniusz. - Nie martwisz się tym, mój panie? - wyrzekła drżącym z oburzenia głosem. - A czym miałbym się martwić? - roześmiał się. - Że zabiłem twojego ojca? Takie jest prawo Rzymu. Wszyscy jesteśmy synami, córami Marsa. - Nie ja. I nie mój ojciec. - powiedziała podniesionym głosem. - Szanuję miłość, dobroć!! Rozlew krwi, który popierasz, panie, jest bez sensu! Nie macie czci, nie szanujecie nikogo, kto nie jest waszym bogiem! - Widzisz te kwiaty? - Juliusz wciąż jeszcze panował nad sobą. - Są piękne, lecz niebezpieczne. Zawierają jad, który mógłby cię zabić w pięć minut. Tak samo działają nasze legiony, są niebezpieczne i zabijają. Ale - sama przynaj - są piękne i przerażają swym ogromem! Jesteś jeszcze bardzo młoda i nie rozumiesz pewnych rzeczy. Ale będzie lepiej dla ciebie, jeśli zrozumiesz, jakie słowa, które wyfruną z twych ust będę tolerował, a które nie. Natomiast komentarzy na temat wojska nie cierpię. Pilnuj się, albowiem w przeciwnym razie twoja aksamitna skóra mogłaby zostać chaniebnie naruszona. Mogę ci to zaprezentować teraz. - Nie. - twarz Tulii zbladła, ramiona poczęły drżeć. - Nie, panie! Nie zrobisz tego! - Tak. Mój niewolnik zafunduje ci baty. Mimo protestów Tulli, do pomieszczenia wpadł niewolniki zabrał ją, by pobić ją rózgami. Julius z radością zatarł ręce. Jako patrycjusz czerpał przyjemność z takich historii. Z równym entuzjazmem przyjął wieść, że ma gościa. - Bądź pozdrowiony, Juliuszu Petroniuszu... - Bądź pozdrowiony. Z czym do mnie przybywasz?... Ostatnio edytowane przez Brownix : 02.07.2005 - 20:34 |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|